Identyfikatory sztuczne, proste w fizycznej KD – karty Wieganda.
W 1919 roku niemiecki fizyk odkrył powstawanie skokowych zmian namagnesowania ferromagnetyków pod wpływem czynników zewnętrznych, nazwane od jego nazwiska efektem Barkhausena. Inny fizyk odkrył drut Wieganda i efekt Wieganda, w którym w trakcie przemagnesowania następuje skok Bakhausena – jak można się domyśleć fizyk miał na nazwisko Wiegand.
Ponieważ ułożone kolejno druty Wieganda, generują powtarzalny ciąg sygnałów, wykorzystano to w systemach auto-id.
Rozwiązanie wydawało się idealne – karty odporne na zakłócenia, zabrudzenia, temperatura też nie wpływała na ich pracę (-70 : +200°C), praktycznie nie do podrobienia. W zasadzie tylko uszkodzenie mechaniczne mogło ją wyłączyć z użycia. Rozwiązanie stało się standardem w latach 80 XX w.
Było jednak jedno ale….
Produkcja kart była skomplikowana i praktycznie miała charakter manufakturowy, co oczywiście wpływało na czas produkcji i na koszt jednostkowy karty. W połączeniu z wysokimi cenami czytników, systemy nie były dla wszystkich atrakcyjne ekonomicznie. Z biegiem czasu zaczęły wchodzić do użycia technologie zapewniające porównywalne parametry przy zdecydowanie niższych kosztach.
Ale coś pozostało w auto-ID po tamtych systemach – mianowicie interfejs komunikacyjny Wiegand, opracowany do obsługi tamtych kart i czytników.
De facto stał się standardem w systemach fizycznej kontroli dostępu. Podlegał w czasie różnym modyfikacjom….. Ale to już zupełnie inna historia.